Każdy lubi sobie wypić. Ja do tych ludzi
zaliczam się również i jak zdecydowana większość miewam napady refleksji
dotykających marności tego świata. Niestety, za cholerę nie da się tego zmienić
i tkwię w tych przemyśleniach przez połowę imprezy, a kiedy już się ocknę,
zabawa dawno jest zakończona.
To smutne, ale nie ma co nudzić o
odpałach na imprezach. Tak czy siak, kiedy jestem pijany rozmyślam o dosyć
ciekawych tematach. A to deizm się przewinie, sens życia, co po śmierci, która
z lasek ma najfajniejsze cycki. Ot, codzienne sprawy... Ale takie myśli nie
pozwalają mi zapomnieć o moim eterycznym duchu, który ostatnimi czasy uleciał z
większości nastolatków i spłycając im życie sprawił, że teraz lansem jest ilość
dupeczek zaliczonych w "słoneczku", albo wynik w chlaniu na czas.
Heh, takimi osiągnięciami można pochwalić się wśród znajomych, na dzielni, ale
żeby to był główny wyznacznik życia? No proszę ja was, kurwa, trochę szacunku
do samych siebie.
Eteryczny duch jest jak każdy inny duch, tylko, że ten
siedzi w głowach i sercach ludzi, a kiedy ucieknie... Cóż z człowieka zostanie?
Skorupa, kanister na spirytus, reproduktor? Młodzież, bo to w głównej mierze o
niej tu mowa, sądzi teraz, że to cele w życiu stały się bardziej wyniosłe, a to
ich ambicje obniżyły się do poziomu gruntu.
Taka prawda, dzieciaczki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz